wtorek, 6 stycznia 2015

66. lekcja historii, lekcja o Polsce

Śniło mi się, że pewnego pięknego dnia stwierdziłam 'jebać te całe languages i te tłumaczenie' i poszłam na uniwersytet do Sheffield studiować historię. Tak naprawdę to nie lubiłam historii, na świadectwie mam dwóję, na maturze zdawałam geografię. Tak czy owak, w tym śnie, naumiana historii, wróciłam do Polski nauczać o czasach wiktoriańskich w Anglii, przekształciłam nawet swój stary pokój w klasę szkolną z czasów wiktoriańskich a tam gdzie moja mama ma meblościankę ustawiłam gablotkę z książkami i eksponatami. Mama też w tym śnie była, niezbyt szczęśliwa z powodu rozpizdu jaki robiłam w jej mieszkaniu w imię oświaty. Co lepsze, fakty, które przedstawiałam na prezentacjach w szkołach są poprawne historycznie, wiem, bo czytałam i bo widziałam w muzeach.
Jak się obudziłam, to wysłałam smsa do E., żeby nie miała wątpliwości z jakim wariatem przeprowadza się do innego miasta. E. wydawała się kompletnie niewzruszona tym bajzlem jaki mam w głowie i zapytała jaka była Polska, gdy w Anglii panowały czasy wiktoriańskie.
Co?
Jaka była Polska? Uhm, była końcówka rozbiorów bo inne złe państwa Polskę między siebie podzieliły, jak smaczne ciacho om nom nom nom, i chyba jakaś wojna była. Tak, musiała być wojna, zawsze była wojna.
Ale E. chce wiedzieć jaka była Polska, a ja mam w głowie pustkę.
Nas nigdy nie uczono na historii, jaka była Polska, czy jakie było cokolwiek, były daty bitew do wykucia na blachę ściągnięcia ze ściąg i nazwiska generałów, dowódców i przywódców państw i drzewa genealogiczne władców.

Dziś całkiem na poważnie zrozumiałam, dlaczego miałam dwóję z historii i zdawałam maturę z geografii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz