wtorek, 11 listopada 2014

57. troche wiecej brytyjskiej mentalnosci

R. powiedział, że Polska jest zacofana. Byliśmy w cash officie i robiliśmy banking, gadając jak najęci (swoją drogą nie wiem jak nam się udaje niczego nie namieszać) i R. zapytał, czy w Polsce ludzie są tolerancyjni w stosunku do gejów.
Nie, nie bardzo.
Aborcja jest nielegalna.
Kościół ma bardzo mocną pozycję.
W szkołach nie uczy się o innych religiach niż katolicyzm.
Lekarz może odmówić przepisania antykoncepcji.

Dla przeciętnego Anglika to jest szokujące i chyba nie do końca zdawałam sobie sprawę, jak bardzo.

R. popatrzył skonsternowany i zapytał, skąd ja się właściwie wzięłam i jak to możliwe, że w środku Europy jest taki ciemnogród w XXI wieku, a ja jestem tak liberalna pochodząc z tak zacofanego kraju. Nakrzyczałam na niego, że Polska nie jest zacofana, tylko konserwatywna.

Doctors can refuse to prescribe contraceptives on moral or religious grounds. Boże, jak to strasznie brzmi po angielsku.

Za ciemnogród i betonowy konserwatyzm jadę po Hiszpanii, za jechanie po Polsce za to samo jadę po R. Podwójne standardy, eh?

***

J. chyba przestał mnie i R. ścigać i chyba nie tylko dlatego, że A. mu coś powiedział, tylko naprawdę. To znaczy, A. mu coś powiedział i to coś zadziałało, ale musiał powiedzieć coś w taki sposób, że nie obróciło się to przeciwko mnie ani R, wręcz przeciwnie, J. jakimś cudem nabrał do nas zaufania. Nie przestał krzyczeć, być wulgarny ani narzucać morderczego tempa pracy, ale nie kontroluje nas obsesyjnie, więc nie mam z tym problemu i pracuje się dobrze.
Można?
Można.
Chciałabym mieć takie people skills jak ma A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz