W pracy nie noszę telefonu ze sobą i
sprawdzam go tylko raz na przerwie, bo boję się, że będzie tam
coś niepokojącego, strasznego lub nadmiernie ekscytującego, co
wytrąci mnie z równowagi.
I dobrze.
Wychodząc dziś z pracy, odczytałam smsa od mamy. Jak zawsze lakoniczna i rzeczowa, napisała mi, że F. powiesił się nad Tamizą. Tyle. Zadzwoniłam.
I dobrze.
Wychodząc dziś z pracy, odczytałam smsa od mamy. Jak zawsze lakoniczna i rzeczowa, napisała mi, że F. powiesił się nad Tamizą. Tyle. Zadzwoniłam.
- przecież on miał tylu przyjaciół,
nie mogę uwierzyć, że nikt mu nie mógł pomóc, nikt go nie mógł
wyciągnąć z problemów
- może to, w cokolwiek zabrnął, było zbyt głębokie, żeby dało się go wyciągnąć
Siedziałam z F. w jednej ławce w podstawówce. Taki typ kumpla luzaka. Później podobno wyjechał do Anglii i wdał się w jakieś narkotyki, przestępczość, gangi czy coś, nikt dokładnie nie wie, ostatecznie zniknął i wysłał do rodziny list, mówiąc, że jeśli chcą go zobaczyć, to mają przyjechać do Anglii, bo on do Polski nie wróci. A teraz nie żyje.
Nie wiem co o tym myslec.
- może to, w cokolwiek zabrnął, było zbyt głębokie, żeby dało się go wyciągnąć
Siedziałam z F. w jednej ławce w podstawówce. Taki typ kumpla luzaka. Później podobno wyjechał do Anglii i wdał się w jakieś narkotyki, przestępczość, gangi czy coś, nikt dokładnie nie wie, ostatecznie zniknął i wysłał do rodziny list, mówiąc, że jeśli chcą go zobaczyć, to mają przyjechać do Anglii, bo on do Polski nie wróci. A teraz nie żyje.
Nie wiem co o tym myslec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz