Wróciłam do domu, jestem trochę
pijana, jem frytki z serem i robię tłumaczenie.
Piłam z Hindusem inżynierem i brytyjskim anarchistą pracującym dla rządu.
Mnie opisali jako socjalistę-lewaka na kierowniczym stanowisku.
Mam kryzys zawodowo-egzystancjonalny (jak na trzeźwo przeczytam ten post to okaże się, czy chociaż dobrze przeliterowała,m). Mam wątpliwości czy chcę być tłumaczem, z tego prostego powodu, ze tłumaczenie jest nudne. Nie, zalegnięcie na kanapie z laptopem na cały dzień chyba nie jest dla mnie. Nawet gdyby mi za to płacili, bo można mieć płacone za ciekawsze rzeczy.
Piłam z Hindusem inżynierem i brytyjskim anarchistą pracującym dla rządu.
Mnie opisali jako socjalistę-lewaka na kierowniczym stanowisku.
Mam kryzys zawodowo-egzystancjonalny (jak na trzeźwo przeczytam ten post to okaże się, czy chociaż dobrze przeliterowała,m). Mam wątpliwości czy chcę być tłumaczem, z tego prostego powodu, ze tłumaczenie jest nudne. Nie, zalegnięcie na kanapie z laptopem na cały dzień chyba nie jest dla mnie. Nawet gdyby mi za to płacili, bo można mieć płacone za ciekawsze rzeczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz