wtorek, 29 października 2013

06. praca, halloween i kultura osobista


Weekend przed Halloween.
W mieście Fright Night, bardzo busy, my w pracy przebrani, gotowi na zalewające sklep fale klientów. Idę na górę, po schodach schodzą A. i C., nie mogę powstrzymać uśmiechu na widok ich kostiumów. A. zagradza mi drogę, udaje że nie pozwoli przejść, mocujemy się chwilę, C. przypatruje się nam z pobłażaniem, cień uśmiechu błąka się po jego twarzy. Zostaję wypuszczona i znikam w magazynie.

Śmieszne te całe Yorkshire.

***
Wtorek.
Po przerzuceniu kilku ton towaru bolą mnie mięśnie o których istnieniu nie miałam pojęcia. Regularna siłownia, jogging i zumba nie chronia przed zakwasami. A może chronia? Przecież nie mam porównania.

Robię tłumaczenie trzymając prawą rekę w powietrzu. Przedramię zmieniło kolor, kształt i fakturę po niedzielnym upadku. W wieku dwudziestutrzech lat powinnam wiedzieć że ze schodów się schodzi a nie zbiega :f
Serio można mieć zakwasy pod pachami albo na dłoniach?

***
Z ciekawości przeglądam oferty pracy dla tłumaczy w Polsce
wysoka kultura osobista jako warunek konieczy
co?
Jeśli kiedyś naprawdę zostanę tłumaczem, to będzie ciężko z tą kulturą, zwłaszcza w UK gdzie przepaść pomiędzy working class z którą się identyfikuję a resztą jest jak stąd do jądra Ziemi.
Jak inaczej zwraca się do współpracowników niż oi mate?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz