sobota, 25 kwietnia 2015

79. chaos

-... and has your skin gone dry?
- it 'as a bit, and my 'air is falling out


Miła pani doktor stwierdza, że potrzebne jest badanie krwi, żeby ustalić, co ze mną jest nie tak. Ze wstydem zauważam, że nie wypowiedziałam literki h. Ciocia P. jak idzie do lekarza to ustawia telefon na głośnomówiący, dzwoni do P. i P. robi za tłumacza od biegunek, wymiotów i usg.
A ja siedzę w przychodni w sobotę rano, czuję się jak zombie i płonę ze wstydu, że mówię jak brytyjski dresiarz.

Mam anemię z niskim poziomem hemoglobiny i niedobór witaminy D.
I nie, to nieprawda, że brytyjscy lekarze przepisują na wszystko paracetamol.

Mam esej na za miesiąc. Pracę magisterską do zaczęcia. W środę spotykam się z promotorem, nie mam pojęcia co jej powiem, nie zrobiłam jeszcze żadnego researchu. Za tydzień jadę na jeden dzień do Whitby. Jakoś niedługo jedziemy z P. do Manchesteru poskakać w Jump Nation. Muszę kupić bilety do Polski. Za miesiąc spotykam się z E. w Leeds.
Mam milion filmów i książek, które chcę obejrzeć i przeczytać. Milion miejsc, które chcę zobaczyć. Na to wszystko nie mogę brać trzech różnych leków na raz z powodu interakcji, więc ustawiam budzik na czwartą rano, połykam tabletkę i idę dalej w kimę.

Miałabym mniejszy chaos w życiu, gdybym mieszkała w Polsce? Może tak, ale za to nie byłoby tak ciekawie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz