sobota, 23 listopada 2013

12. praca

Podsumowanie zeszłego tygodnia: pomimo rzucających mięsem merchandiserów ze Szkocji (oberwało się każdemu – szef ich ekipy nawrzeszczał na mnie rozżalony że 'nawet nie może mi wpierdolić bo to nie ja zjebałam mu sekcję ale jeszcze znajdzie tego skurwysyna i skopie mu dupę'), biegania do toalety do starego sklepu (czemu schody na górę nie zostały pomalowane wcześniej?), zdartych kolan i dłoni tak pokaleczonych że po powrocie do domu nie mogłam utrzymać widelca bez sprawiania sobie bólu, konieczności prania uniformu po każdej zmianie oraz ominięcia wykładu z Teorii, branie udziału w otwieraniu nowego sklepu jest jednym z najciekawszych doświadczeń jakie miałam w pracy :)

A teraz siedzę zagrzebana w łóżku i robię tłumaczenie. Ostatnio mam wątpliwości czy chcę być tłumaczem. Za bardzo lubię jak się coś dzieje.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz