środa, 29 października 2014

55. niezdary

Spadłam wczoraj ze schodów. Z samej góry widowiskowo zjechałam na dupsku zatrzymując się na drzwiach. Wczoraj do wieczora nic mnie nie bolało poza obtartą skórą. Dziś piję herbatę przez słomkę bo nie jestem w stanie odchylić głowy. Wszystko sprawia mi ból, przełykanie jedzenia, ziewanie rozrywa mi szczękę, kichnięcie jest wiązką dynamitu rozsadzającą żebra od środka. E. wysyła mi śmieszne obrazki, a ja zwijam się z bólu próbując się nie śmiać.
E. poradziła mi, żebym znalazła jakieś miękkie miejsce i usiadła tam bez ruchu zanim zrobię sobie jeszcze większą krzywdę. E chodzi teraz o kulach bo poślizgnęła się na jeziorku alcopopsów w najbardziej meliniastym klubie w mieście i zepsuła sobie kostkę, więc rozumie mój ból.

niedziela, 26 października 2014

54. sweatshops

Zaczęła się jesień, sezon na pachnące świeczki, szeleszczące pod nogami liście, kraciaste szaliki i wyświechtane martensy, pumpkin spice latte ze Starbucksa i czytanie książek pod kocem. Lubię jesień, pomimo, że wraz z końcem lata kończy się dla mnie sezon na podróże.
Nie, podróże, to za dużo powiedziane, ze mnie podróżniczka jak z koziej dupy wiadomo co, ja latem robię day trips. Objechałam w te lato pół Yorkshire, odwiedziłam mnóstwo ciekawych muzeów i weszłam na kilka górek w Peak District, jadłam tradycyjne bakewell puddings w Bakewell i wspinałam się w parku linowym w Buxton, zobaczyłam osławione Skeggy (nie polecam), chodziłam wiktoriańskimi ulicami w muzeum w Yorku i w Leeds, byłam w Abbeydale Industrial Hamlet w Sheffield z E.

Abbeydale Industrial Hamlet
Patrząc na ogromny silnik napędzany wodą, od którego ludzie przy nim pracujący głuchli, zapytałam E., o kim będą się uczyć nasze prawnuki w muzeach, i czy myśli, że za sto lat sweatshops to będziemy my. E. zaśmiała się, ale po chwili powiedziała, że tak, praca jak nasza będzie w muzeach. Warunki jakie mamy będą się kiedyś wydawać nieludzkie, tak jak nam wydają się nieludzkie fabryki z czasów wiktoriańskich. Jakby powiedzieli zwolennicy betonowej prawicy, Britain used to be a nation of shopkeepers, now it's merely a nation of checkout operators.

Ja lubię swoją pracę i myślę, że mam dużo szczęścia, że jestem, gdzie jestem.

Mentalnie przygotowuję się na Londyn. Przeprowadziłam się do innego kraju, dwukrotnie, a sram żarem na myśl o Londynie, do którego przeprowadzamy się dopiero za rok.