wtorek, 10 lutego 2015

74. paranoja mojego pokolenia

Bardzo często słyszałam od młodych Polaków na emigracji, że nie podoba im się frywolność, beztroska i brak zasad moralnych młodych Anglików. Można się zgadzać lub nie, mnie osobiście bardziej niż sobotnie pijaństwo zagryzione kebabem, powszechne wśród moich angielskich rówieśników, martwi moje pokolenie w Polsce, a konkretnie jeden jego aspekt – narastająca paranoja i wiara w teorie spiskowe.

Teorie spiskowe może i mają w sobie jakieś ziarno prawdy i otoczkę tajemnicy, ostatecznie raczej nigdy się nie dowiemy czy Saddam Husein nie był aby martwy długo przed tym, zanim zastrzelili go Amerykanie, kto zabił Kennedy'ego, co naprawdę stało się w WTC, ani co wylądowało w Roswell.
Ja nie o takich teoriach spiskowych.

Codziennie na fejsie, moi rówieśnicy z Polski, ludzie oczytani i wykształceni, zamieszczają linki do artykułów dowodzących, że życie jest do bani, bo Polską nie rządzą prawdziwi Polacy, tylko obce siły i mocarstwa.
Raz o tym, że niedługo w Polsce drugim językiem będzie hebrajski wdrożony pod dyktaturą żydokomuny. Znacie kogoś, kto mówi po hebrajsku?
Raz o tym, że ludzi nagłaśniających afery korupcyjne wsadza się do psychuszki. Pomysł tak archaiczny, jak i język używany do jego opisania.
Inny raz o tym, że pod rządami Unii Europejskiej, w Polsce zostanie wprowadzone prawo szariatu. W kraju, gdzie kościół katolicki praktycznie dyktuje rządowi, jakie przepuszcza się ustawy, a jakie nie.
Albo, że do Polskich supermarketów sprowadza się gorszej jakości towary niż na zgniły zachód. Poza Polską mieszkałam w dwóch innych krajach, zaprzeczam (aczkolwiek to co mnie bulwersowało w hiszpańskim Lidlu, to cena moich ulubionych orzeszków – wyższa, za identyczną paczkę...!).

Wszystko to podlane sosem jadu, nienawiści, strachu i poczucia wyższości. Słownictwo pełne agresji, powtarza się żydokomuna, lewactwo, komuchy, czerwone szmaty, czerwoni zdrajcy narody, ciemne masy, pedały, masoneria itp.
Przeraża mnie to, nawet nie ta wiara w bzdurne teorie, tylko właśnie ta agresja, zachęcanie do przemocy i nienawiści, przesycony wściekłą pogardą język, niezachwiane poczucie wyższości. No cóż, ta nienawiść i pogarda kierowana jest do ludzi takich jak ja. Mam lewicowe poglądy, miałam odkąd pamiętam, w Polsce czytywałam Urbana, w Anglii czytam NewStatesman, nie wierzę w Boga, popieram prawo gejów do zawierania małżeństw, używam powiedzonek typu Jaram się jak stolica po marszu narodowców, jestem feministką. Tysiące moich rówieśników, z mojego kraju, mnie za to nienawidzi.

A co by było, gdyby te wszystkie teorie to była prawda?
Nic by nie było.
Czekolada nadal byłaby tak samo tucząca.
Nadal jarałbym się niczym stolica po marszu narodowców na myśl o zbliżającym się urlopie w Irlandii.
Pająki w domu nadal byłyby tak samo duże.
Nadal miałabym małe szanse na zostanie tłumaczem.
Pisanie esejów nie stałoby się ciekawsze.
R. nadal pokazywałby mi zdjęcia pośladków swojego nowego chłopaka.
Burdel na moim wydziale by się nie zmniejszył (pierwszy wykład za trzy dni – szkoda, że nikt nie wie jaki).
Karmelowy Magnum nadal byłby tak samo zajebisty.

Rządy wszystkich krajów na pewno mają trochę za uszami, tylko to nic w moim życiu nie zmienia.
Moi rowieśnicy w Polsce uważają, że to zmienia wszystko w ich życiu.

1 komentarz:

  1. Ta końcówka najlepsza, nie mam pracy, padła mi firma, pracuję za marne grosze. Czyja to wina? Żydokomuny, która od wieków rządzi Polską. Śmiechu warte :)

    OdpowiedzUsuń